Materia ta ma co najmniej kilka aspektów, gdzie najważniejszymi będą aspekt prawny i aspekt społeczny. Podczas prac nad polską ustawą zasadniczą istniała zgoda co do faktu konieczności zapewnienia gwarancji nieodpłatności nauki w szkołach na poziomie podstawowym i ponadpodstawowym. Problematyczna okazała się być kwestia odpłatności za naukę w publicznych szkołach wyższych. Przez długi czas prac nad Konstytucją Rzeczypospolitej Polskiej z 2 kwietnia 1997 r. dopuszczano nawet wprowadzenie czesnego za naukę w publicznych szkołach wyższych, gdzie akcentowano formułę kompromisową, tj. częściowej odpłatności studiów przy podkreśleniu podczas prac legislacyjnych nieekwiwalentności opłaty, która nie powinna w intencji autorów kompromisowego rozwiązania pokrywać całości nakładów niezbędnych do prowadzenia zajęć na uczelni. Propozycja dotycząca odpłatności „niektórych” usług edukacyjnych zwyciężyła i została wpisana do ostatecznego tekstu ustawy zasadniczej.
Czytaj pytanie w LEX: Czy szkoła publiczna możne pobierać czesne?>
Zobacz również: Realizacja obowiązku szkolnego i obowiązku nauki
Konstytucyjny standard bezpłatności nauki
Zasada bezpłatności nauczania w szkołach publicznych, wyrażona w art. 70 pkt 2 zd. 1 Konstytucji RP, stanowi filar prawa do nauki w takiej postaci w jakiej widział go ustrojodawca. Wśród pozostałych elementów ściśle związanych z prawem do nauki należy wskazać w pierwszej kolejności na:
- obowiązek nauki (art. 70 ust. 1),
- gwarancję powszechnego i równego dostępu do wykształcenia (art. 70 ust. 4),
- autonomię szkół wyższych (art. 70 ust. 5),
- prawo obywateli i instytucji do tworzenia niepublicznych zakładów oświatowych wszystkich szczebli (art. 70 ust. 3).
Zgodnie z brzmieniem art. 70 ust. 2 Konstytucji RP zagwarantowano bezpłatność nauki w szkołach publicznych, przy czym za „niektóre” usługi edukacyjne świadczone przez publiczne szkoły wyższe ustawa może przewidywać odpłatność. Regulacją zasugerowano, że podstawowa działalność szkół wyższych publicznych została objęta zasadą „bezpłatności”, a tylko niektóre usługi edukacyjne mogą wiązać się z odpłatnością. Zasadą generalną stała się więc nieodpłatność - wydaje się, że jest to nieco lepsze sformułowanie niż konstytucyjny zwrot „bezpłatność” - nauki w szkołach publicznych, lecz nie jest to w polskim systemie prawnym zasada absolutna i nieograniczona, na co wskazuje przepis Konstytucji RP. Zasada nieodpłatności, będąca bez wątpienia bardzo ważnym elementem art. 70 Konstytucji RP, w kształcie zaproponowanym przez ustrojodawcę, nabrała więc charakteru wtórnego i instrumentalnego wobec prawa do nauki w ścisłym rozumieniu.
Wyjątkowy charakter odpłatności – a wyjątkowość takiej regulacji wynika z literalnego rozumienia normy Konstytucji RP - za niektóre usługi edukacyjne zgodnie z stanowiskiem Trybunału Konstytucyjnego wyrażonym w wyroku z 8 listopada 2000 r. (SK 18/99), przejawiać się może w dwóch aspektach:
- po pierwsze w aspekcie ilościowym - bezpłatne nauczanie, stanowiąc zasadę konstytucyjnie gwarantowaną, musi jako takie pozostawać w publicznej szkole wyższej podstawową (dominującą) formą kształcenia studentów (nie można wszak sensownie mówić o zasadzie, jeśli naruszone byłyby w istotnym stopniu proporcje pomiędzy studiującymi w formule nieodpłatnej i odpłatności na niekorzyść tych pierwszych);
- po drugie w aspekcie przedmiotowym - wyjątkowość odpłatności za niektóre świadczenia edukacyjne wymaga, by znajdowała ona zastosowanie jedynie w odniesieniu do niektórych rodzajów kształcenia w szkole wyższej (określonych zajęć lub typów studiów). Nie mogła więc polegać na wprowadzeniu odpłatności w ramach wszystkich istniejących typów studiów w szkole wyższej, choćby kwotowo zminimalizowanej i równo rozłożonej na wszystkie kategorie studentów.
Argument ze sprawiedliwości w dyskursie publicznym
Po takim zakreśleniu konstytucyjnego aspektu problemu, należy postawić pytanie: czy nieodpłatność studiów wyższych na publicznych uczelniach jest sprawiedliwa i racjonalna? Czy demokratyczny ustrój społeczny wymaga konstrukcji prawa do nauki, która oparta będzie o powszechność, równość, a szczególnie nieodpłatność kształcenia? I w końcu, czy wysoki wskaźnik skolaryzacji nie doprowadził do sytuacji, w której dyplom uczelni wyższej bardzo często nie potwierdza w praktyce umiejętności i kwalifikacji absolwentów szkół wyższych? Wydaje się, że trudno na te pytania udzielić jednoznacznej odpowiedzi, która satysfakcjonowałaby wszystkich.
Nieodpłatność nauczania wynikła z przeświadczenia, że edukacja jest szczególnego rodzaju dobrem publicznym, które powinno być powszechnie dostępne, choćby w imię „równości szans”. Nie można dokładnie zmierzyć korzyści społecznych płynących z publicznego szkolnictwa, istnieje jednak ogólna zgoda, że są one istotne. Wobec trudności z zebraniem dowodów empirycznych niełatwo jednak udowodnić zwolennikom subwencjonowania oświaty, że korzyści przewyższyły koszty, a wycofanie środków publicznych prowadzić musi do regresu nauki jako takiej. Intuicja podpowiada, że szkodą dla społeczeństwa byłby stan, w którym status ekonomiczny uzdolnionych jednostek uniemożliwiałby ich rozwój poprzez wykształcenie oraz ograniczał możliwość awansu społecznego i zawodowego. Formuła prymitywnego egalitaryzmu w dostępie do usług publicznych nakazuje podmioty traktować równo, bez względu na ich talenty, zdolności, pracowitość i inne przymioty. Jest to formuła najprostsza do stosowania, sprawdzająca się w sytuacji konieczności szybkich rozstrzygnięć bez rozpatrywania okoliczności faktycznych, takich jak np. status ekonomiczny jednostek.
Prawo do nauki i jego gwarancje wyszczególnione w art. 70 ustawy zasadniczej wiązać należy z fundamentem ustrojowym, jakim jest sprawiedliwość społeczna (art. 2 Konstytucji RP). Czy obecny stan usankcjonowany przez Konstytucję RP wynika z zasad sprawiedliwości społecznej, korygowanych przez możliwości ekonomiczne państwa? Zwolennicy obecnej formuły argumentowali, że tak, ale pojawiały się i inne głosy, pytające retorycznie, czy sprawiedliwą jest sytuacja, w której mniej więcej jedna trzecia studentów opłaca swoją naukę, a dwie trzecie nie ponosi jej kosztu, korzystając ze środków publicznych? Wskazywano, że obecny model prowadzi do petryfikacji nierówności społecznych, marginalizacji młodzieży, głównie pochodzenia nieinteligenckiego i z małych miejscowości i wsi, szczególnie osób z rodzin niezamożnych, a zasada sprawiedliwości społecznej zostaje sprowadzona do absurdu przez subwencjonowanie dość nielicznych grup społecznych.
Stąd też niepewność czy wypełnieniem zasad sprawiedliwości społecznej jest stan w którym pewna grupa korzysta z nieodpłatności studiów kosztem całego społeczeństwa, podczas gdy inne jednostki zmuszone są ponieść opłaty za studia. Zauważmy, że nabycie pewnych dóbr i uprawnień przez pewne jednostki stało się możliwe w tym wypadku dzięki stracie materialnej, jaką ponieśli wszyscy członkowie społeczeństwa podatników. Subwencjonowanie oświaty lub całkowite jej finansowanie środkami publicznymi sprowadza się nierzadko – przynajmniej w zakresie studiów wyższych – do opłacania nauki bogatszej części społeczeństwa przez środki pozyskane od wszystkich podatników, również tych ubogich. Osoby ubogie, mimo całej umowności tego określenia, zmuszone zostały do partycypowania w kosztach wykształcenia wszystkich chętnych (niezależnie od konieczności udowodnienia pewnych kwalifikacji o charakterze obiektywnym, np. przy przyjęciu na studia) i nie mogą się kształcić w nieodpłatnym systemie stacjonarnym z ekonomicznej konieczności świadczenia pracy lub prowadzenia działalności gospodarczej. W takich przypadkach, wcale nierzadkich, jedyną możliwością zdobycia wykształcenia wyższego są płatne studia w trybie niestacjonarnym.
Cena promocyjna: 53.1 zł
|Cena regularna: 59 zł
|Najniższa cena w ostatnich 30 dniach: 42.48 zł
Dyskusja nad odpłatnością studiów wyższych i jej przyszłość
Kwestia słuszności odpłatności studiów w trybie stacjonarnym na uczelniach publicznych wydaje się być trudna do rozstrzygnięcia, ale zauważmy, opłaty od studentów szkół wyższych publicznych, choćby częściowe i nieekwiwalentne, pobiera się w Wielkiej Brytanii, Włoszech, Francji, a nie funkcjonuje taka praktyka np. w Polsce, Danii, Węgrzech. Bezpłatność szkolnictwa wyższego publicznego, wbrew temu co mogłoby się wydawać obserwując debatę publiczną w naszym kraju, nie jest bezdyskusyjną zasadą ustrojową w ramach porządków prawnych państw europejskich. Zdać sobie trzeba sprawę z krytyki jaka pojawić się musi przy wprowadzeniu odpłatności za studia w trybie stacjonarnym w szkołach wyższych publicznych u części studentów - beneficjentów obecnego systemu. Opór społeczny wobec takiego rozstrzygnięcia – obecnie niemożliwego do pogodzenia z normą Konstytucji RP – będzie zapewne silny, stąd niechęć do przeprowadzenia ewentualnej reformy. Nie powoduje to jednak, że pogląd o racjonalności odpłatności nauki w szkołach wyższych, choćby i w części, jest irracjonalny. Zasadniczo argumenty przeciwne subwencjonowaniu oświaty przez państwo dotyczyły niskiej wydajności takiego systemu, a także niesprawiedliwości całego procesu redystrybucji dochodu narodowego. Mimo że studia „bezpłatne” niejednokrotnie określane były jako przejaw myślenia kategoriami homo sovieticus, raczej powszechnie uznaje się, że odpłatność wpłynęłaby znacząco na budżety uczelni, na wynagrodzenie kadr akademickich, wreszcie jakość nauczania, a sama decyzja o podjęciu nauki byłaby traktowana bardziej jako inwestycja w swój rozwój w ujęciu osobistym, ekonomicznym i społecznym, a nie tylko sposób na przedłużenie młodości. Odpowiedni system stypendialny, premiujący ekonomicznie utalentowane jednostki, mógłby przeciwdziałać „wykluczeniu społecznemu” i niemożności zdobycia wykształcenia wyższego przez utalentowane jednostki.
-------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Linki w tekście artykułu mogą odsyłać bezpośrednio do odpowiednich dokumentów w programie LEX. Aby móc przeglądać te dokumenty, konieczne jest zalogowanie się do programu. Dostęp do treści dokumentów w programie LEX jest zależny od posiadanych licencji.