Z pytaniem do TSUE wystąpił Federalny Trybunał Sprawiedliwości w Karlsruhe, czyli odpowiednik naszego Sądu Najwyższego (postanowienie z 11 lutego br., KZR 74/23). Sprawa dotyczy nałożenia w 2021 r. przez Bundeskartellamt kar pieniężnych na kilka spółek, które w latach 2002-2015 uczestniczyły w zmowie na rynku stali nierdzewnej. Polegała ona na skoordynowanych - obejmujących także jedną spółkę ze Szwajcarii - kalkulacjach i stosowaniu dopłat za złom oraz daleko idącą wymianę informacji handlowych, co zdaniem niemieckiego urzędu antymonopolowego, znacznie zakłóciło konkurencję cenową między przedsiębiorstwami.
Dwóch uczestników porozumienia, którzy razem musieli zapłacić ok. 4,2 mln euro, wystąpiło z roszczeniem odszkodowawczym do swojego byłego dyrektora zarządzającego (pełnił on te role w obu tych spółkach, powiązanych ze sobą kapitałowo). Firmy powoływały się na par. 43 ust. 2 niemieckiej ustawy o spółkach z o.o. (GmbHG), który przewiduje odpowiedzialność odszkodowawczą dyrektorów zarządzających za szkody wyrządzone spółkom. Podobną regulację zawiera też niemiecka ustawa o spółkach akcyjnych (AktG), z tym, że jej par. 93 ust. 2 zastrzega, że w razie posiadania ubezpieczenia D&O i tak szef spółki musiałby zapłacić minimum 10 proc. (nie więcej jednak niż 1,5-krotność rocznego wynagrodzenia).
Cena promocyjna: 209.4 zł
|Cena regularna: 349 zł
|Najniższa cena w ostatnich 30 dniach: 244.3 zł
Spółka musi odczuwać sankcje na własnej skórze
W uzasadnieniu oddalenia powództwa sądy niższych instancji argumentowały, że stwierdzenie odpowiedzialności dyrektora zarządzającego zniweczyłoby zamierzony cel antymonopolowej kary pieniężnej, gdyż jej celem jest wywarcie trwałego wpływu na majątek spółki. Jednocześnie sądy uznały, że pozwany były menadżer powinien odpowiadać za ewentualne przyszłe szkody wynikłe z tego naruszenia konkurencji. Dlatego Trybunał nabrał wątpliwości, czy możliwość dochodzenia przez spółki kwot kar pieniężnych w drodze regresu odszkodowawczego do ich prezesów jest zasadna, ze względu na brzmienie art. 101 Traktatu UE. Przewiduje on, że – co do zasady - niezgodne z rynkiem wewnętrznym i zakazane są wszelkie porozumienia między przedsiębiorstwami, wszelkie decyzje związków przedsiębiorstw i wszelkie uzgodnione praktyki uzgodnione, które mogą mieć wpływ na handel między państwami UE i których celem lub skutkiem jest zapobieżenie, ograniczenie lub zakłócenie konkurencji wewnątrz rynku wewnętrznego. Chodzi m.in. o ustalanie w sposób bezpośredni lub pośredni cen zakupu lub sprzedaży albo innych warunków transakcji, a także ograniczanie lub kontrolowanie produkcji i rynków, czy wreszcie podział rynków lub źródeł zaopatrzenia.
- Skuteczność kar pieniężnych nakładanych na przedsiębiorstwa na tej podstawie mogłaby być ograniczona, gdyby spółka mogła uwolnić się od ciężaru kar pieniężnych w całości lub w części, poprzez zwrócenie się do członków swoich organów zarządzających. Jak wskazywał już TSUE w swoim orzecznictwie, kara pieniężna mogłaby stracić wiele ze swojej skuteczności, gdyby dana spółka była uprawniona do odliczenia jej w części albo w całości od podatku - uważa mec. Daniel Vos, z kancelarii Theurer & Vos specjalizującej się w unijnym prawie konkurencji.
- Kary nakładane na firmy są często liczone w milionach euro, jeśli nie miliardach, a w wielu przypadkach, przynajmniej pod względem kwoty, ochrona ubezpieczeniowa D&O dla dyrektorów zarządzających i członków zarządu, nie ma zastosowania. Dlatego wynik tej sprawy w TSUE doprowadzi albo do wielkiej ulgi, albo do ogromnego zagrożenia dla zarządzających, w przypadku gdy ustawodawstwo krajowe ogólnie akceptuje taką odpowiedzialność – przewiduje mec. Lorenz Jarass, partner w kancelarii Noerr w jej biurze we Frankfurcie, cytowany przez media nad Renem.
Według raportu „D&O Global Trends 2025” przygotowanego przez grupę Global Insurance Law Connect, skupiającą prawników zajmujących się ubezpieczeniami kard kierowniczych, już 74 proc. badanych menedżerów wskazuje na aspekty prawne i regulacyjne (w tym prawo konkurencji) jako swoje główne zmartwienie w działalności biznesowej. Dlatego też prawnicy ubezpieczeniowi będą śledzić losy tej sprawy, aby mieć możliwość zmiany polis D&O.
Choć wyrok w tej sprawie zapadnie w TSUE prawdopodobnie w 2026 r., to biznes nie powinien biernie na niego czekać. Dużo pracy czeka osoby odpowiedzialne za compliance, aby dobrze zabezpieczyć interesy firmowe. - Spółki (nie tylko niemieckie, ale i w innych krajach UE) już teraz powinny zabezpieczyć ewentualne roszczenia wobec dyrektorów zarządzających i zapobiegać przedawnieniu – radzi na swoim blogu mec. Maximilian Degenhart, ekspert od compliance. Degenhart sugeruje też dokonanie prawnego audytu w firmach pod kątem ewentualnych kar pieniężnych od regulatorów.
Czytaj także: TSUE przychylny pozwom zbiorowym w sprawach antymonopolowych
Czytaj w LEX: Zmowa przetargowa jako czyn nieuczciwej konkurencji w postępowaniu o udzielenie zamówienia publicznego > >
W Polsce powództwa dozwolone, choć niepopularne
Polskie spółki mają – przynajmniej teoretycznie - możliwość dochodzenia roszczeń z tytułu naruszenia prawa konkurencji od swoich prezesów. Przewiduje to kodeks spółek handlowych. W przypadku spółki z o.o. jest to art. 293, natomiast w spółce akcyjnej w grę wchodzi art. 483 kodeksu spółek handlowych. -Jeśli w ramach działalności prowadzonej przez spółkę dojdzie na naruszenia przepisów ustawy o ochronie konkurencji i konsumentów, członkowie zarządu ponoszą z tego tytułu odpowiedzialność wobec kierowanej przez nich spółki. Kara pieniężna zapłacona przez spółkę na podstawie decyzji prezesa UOKIK, jak i odszkodowanie wypłacone przez spółkę na rzecz poszkodowanego stanowią bowiem uszczerbek majątkowy spółki, którego może ona następnie dochodzić od członków zarządu – czytamy w komentarzu do art. 293 k.s.h., program LEX, teza 3, 2025 r.). Nie chodzi zresztą tylko o naruszenie przepisów antymonopolowych, ale i regulacji dotyczących m.in. statystyki publicznej, rachunkowości, ubezpieczeń społecznych itp.
Możliwość występowania z powództwami przeciwko prezesom nie oznacza jednak, że w sądach jest wiele takich spraw. Przeszkodami są m.in. udzielone członkom zarządów absolutoria. - Uchwała absolutoryjna stanowi akt wewnętrznego rozliczenia z organami poprzez zaakceptowanie, bądź nie, ich czynności podejmowanych w tym terminie. Absolutorium udzielane indywidualnie każdemu z członków organu kolegialnego jest formą skwitowania członków tych organów z tych czynności, a co za tym idzie stanowi, co do zasady, podstawę do wyłączenia ich ewentualnej odpowiedzialności odszkodowawczej, o jakiej mowa w art. 293 k.s.h. Uchwała negatywna stanowi element potwierdzenia możliwości przypisania członkowi tych organów tego rodzaju odpowiedzialności – pisze sędzia Grzegorz Krężołek w uzasadnieniu do wyroku Sądu Apelacyjnego w Krakowie z 8 grudnia 2016 r. (I ACa 923/16). W zasadzie więc takie sprawy – po wypłacie kar naliczonych przez Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów – jak dotychczas, nie pojawiają się na wokandach.
Czytaj także w LEX: Skutki prawne udzielenia absolutorium dla członków zarządu spółki z o.o. Glosa do wyroku s.apel. z dnia 8 grudnia 2016 r., I ACa 923/16 > >
-------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Linki w tekście artykułu mogą odsyłać bezpośrednio do odpowiednich dokumentów w programie LEX. Aby móc przeglądać te dokumenty, konieczne jest zalogowanie się do programu. Dostęp do treści dokumentów w programie LEX jest zależny od posiadanych licencji.