Wraz z wiceprzewodniczącą Parlamentarnej Rady Młodzieży, zwracamy uwagę na istotny problem braku zintegrowanego systemu elektronicznego monitorowania losów dziecka - wskazuje adwokat Patrycja Kasica w zgłoszeniu do akcji "Poprawmy Prawo". - Szczególnie zagrożoną grupą są dzieci w wieku od 0 do 3 lat, które nie są objęte obowiązkiem żłobkowania. W ich przypadku jedynie czujność społeczeństwa oraz podmiotów medycznych, takich jak położne, które mają bezpośredni kontakt z dziećmi, może pomóc w wykryciu zaniedbań - podkreśla.

MS zapowiada zmiany w tzw. ustawie Kamilka>>

 

Potrzebny system i wymiana informacji

Mecenas Kasica wskazuje na konieczność pilnego wdrożenie kompleksowego systemu elektronicznego, który umożliwi efektywne śledzenie losów dzieci przez różne instytucje, takie jak policja, sądy, położne, kuratorzy, żłobki i inne podmioty zaangażowane w ochronę praw dziecka. - Taki system pozwoli na lepszą koordynację działań i zwiększy bezpieczeństwo najmłodszych - ocenia.

 

Dowodem, że w tej materii ustawodawca ma nadal wiele do zrobienia, jest sprawa trzyletniej dziewczynki, która w grudniu 2024 r. trafiła do szpitala w stanie skrajnego zagłodzenia (ważyła 8 kilo, zamiast standardowych 18). Okazało się, że rodzice karmili ją mlekiem i winogronami. Usłyszeli zarzuty spowodowania ciężkiego uszczerbku na zdrowiu, który doprowadził do zagrożenia życia dziecka. Grozi im kara więzienia od 3 do aż 20 lat pozbawienia wolności. Matka i ojciec dziewczynki zostali tymczasowo aresztowani – do czasu, aż prokuratura zbada wszystkie okoliczności sprawy i zakończy śledztwo. Wywołało to jednak wiele pytań - choćby o to, czy dziecko odbywało regularne wizyty lekarskie. Okazało się, że nie było zapisane do poradni, ale rodzice do lekarza chodzili prywatnie - wizyty zakończyły się jednak w okolicach września 2023 r.

 

Obowiązkowe wizyty, ale konsekwencje nikłe

I ta kwestia w przypadku tak małego dziecka jest mocno problematyczna, bo pokazuje bezradność w przypadku ignorowania przez rodziców zapewnienia dziecku podstawowej opieki zdrowotnej. Przepisy w teorii chronią najmłodsze dzieci - w ciągu 48 godzin po opuszczeniu szpitala przez matkę i dziecko szpitala, w domu powinna pojawić się położna w ramach tzw. wizyty patronażowej. Do drugiego miesiąca życia dziecka powinno odbyć się 4-6 takich wizyt, co - przynajmniej w teorii - pozwala wyłapać ewentualne nieprawidłowości. Jeżeli rodzice nie przyjmą położnej środowiskowej, powinna ona zawiadomić sąd o tym, że dziecku może dziać się coś złego.

 

- Według art. 572 par. 1 k.p.c., każdy, komu znane jest zdarzenie uzasadniające wszczęcie postępowania z urzędu, obowiązany jest zawiadomić o nim sąd opiekuńczy - mówi  Aleksandra Ejsmont, radczyni prawna, prowadząca swoją kancelarię. - Par. 2 tego przepisu nakłada w tym zakresie szczególny obowiązek na służby i osoby, których zawód związany jest ze sprawowaniem jakiegoś rodzaju opieki nad dzieckiem. Niestety, jak pokazuje sprawa Kamilka z Częstochowy, nasze społeczeństwo ma jakąś szczególną skłonność do niezauważania nawet ewidentnych przejawów przemocy czy zaniedbania dziecka - wskazuje.

 

Nieobowiązkowe bilanse, nieegzekwowalne szczepienia

Inną okazją do wyłapania nieprawidłowości w rozwoju małego dziecka są bilanse okresowe. Według wytycznych resortu zdrowia wykonywane są w wieku:

  •     1–4 tygodnia
  •     2–6 miesięcy
  •     9 miesięcy
  •     12 miesięcy
  •     2 lat
  •     4 lat
  •     5 lat
  •     9–10 lat
  •     13–14 lat
  •     16–17 lat
  •     do ukończenia 19 roku życia.

W teorii zatem do ukończenia 3. roku życia, dziecko powinno zostać obejrzane przez lekarza przynajmniej pięć razy, tyle że bilanse są jedynie zalecane, rodzić nie ponosi konsekwencji ich niewykonywania. Obowiązkowe są za to niektóre szczepienia (lista) i kwalifikacja do nich, co wiąże się z koniecznością odbycia kolejnych wizyt. W tym wypadku przepisy wymuszają reakcję - jeśli osoba zobowiązana nie spełni obowiązku szczepienia, państwowy powiatowy inspektor sanitarny kieruje do niej pisemne upomnienie za potwierdzeniem doręczenia. W przypadku dziecka (osoby małoletniej), upomnienie kieruje się do rodziców jako przedstawicieli ustawowych, a następnie wszczyna się procedurę egzekucji obowiązku niepieniężnego (nakłada się na rodziców dziecka grzywny). Sam jednak fakt ignorowania wizyt lekarskich powinien być alarmujący.

Czytaj w LEX: Ograniczenie konstytucyjnych wolności i praw obywatela a obowiązek szczepień w świetle projektu ustawy o zmianie ustawy o zapobieganiu oraz zwalczaniu zakażeń i chorób zakaźnych u ludzi oraz niektórych innych ustaw z 27.10.2017 r. > >

 

Cena promocyjna: 50.69 zł

|

Cena regularna: 169 zł

|

Najniższa cena w ostatnich 30 dniach: 67.6 zł


Kluczowa opieka zdrowotna

- Zgadzam się, że powinien powstać spójny system monitorowania losów dziecka, reagujący automatycznie - uważa była kurator sądowy Aleksandra Szewera-Nalewajek, prezeska fundacji Bene Vobis i właścicielką firmy "Kraina Wolnych Stóp" Szkolenia- W przypadku małych dzieci, które nie są w żłobkach, jedynym sposobem na monitorowanie sytuacji jest właśnie system opieki zdrowotnej, dlatego zaangażowani powinni być w to właśnie przede wszystkim pracownicy POZ. Sądzę przy tym, że należy ich przy tym wesprzeć, choćby przez szkolenia - wskazuje.

 

Jej zdaniem nagminne niestawianie się z dzieckiem na wizyty kontrolne, ignorowanie bilansów, czy szczepień, musi za każdym razem spotykać się z odpowiednią reakcją. - Osobiście w ogóle uważam, że wizyty kontrolne powinny być obowiązkowe. Ale nawet teraz - jeżeli ktoś od miesięcy, lat nie zgłasza się z dzieckiem do lekarza, to powinno obowiązkowo zostać wysłane zawiadomienie, żeby sprawdzić, co się dzieje. Nie z założeniem, że ktoś od razu krzywdzi dziecko, ale żeby zrozumieć sytuację i ewentualnie zapewnić wsparcie, jeśli jest potrzebne. Może rodzice mają trudności, może dzieje się coś złego, a nikt tego nie zauważa - podkreśla. Tłumaczy, że zdarza się choćby, że matka dziecka cierpi na depresję poporodową i należy jej pomóc w poradzeniu sobie z chorobą i opieką nad dzieckiem. - Ani ona, ani dziecko, nie mogą zostać pozostawieni sami sobie - komentuje Aleksandra Szewera-Nalewajek. Wskazuje też, że alarmującym sygnałem powinna być częsta zmiana przychodni - praktykowana zwłaszcza przez rodziców, którzy nie chcą szczepić dzieci.

Zobacz w LEX: Odpowiedzi na pytania ze szkolenia "Ustawa Kamilka - zmiany w KPC, KRiO i nie tylko", które odbyło się 26 lutego 2024 r. > >

 

Dziecko nie zagubi się pomiędzy instytucjami

Pewne zmiany w kwestii wzmocnienia ochrony dzieci planuje resort sprawiedliwości. Jeszcze w tym roku powstać ma ustawa o ochronie dzieci przed przemocą, uwzględniająca przepisy z tzw. ustawy Kamilka oraz nowe mechanizmy ochronne. Kluczowym elementem ma być system teleinformatyczny rejestrujący przypadki przemocy domowej, szczególnie wobec dzieci, co umożliwi szybką reakcję służb. System ma zapobiec sytuacjom, w których dzieci "znikają" z radarów opieki społecznej czy sądów, np. przy przeprowadzce rodziny do innej miejscowości (co było przyczynkiem do tragedii Kamila z Częstochowy). Rejestr będzie tworzony we współpracy z sądami, prokuraturą, pomocą społeczną oraz prezesem UODO. Pytanie, na ile zadziała w sytuacjach, gdy rodzice nie biją dziecka i nie wywołują awantur, więc trudniej wyłapać, że coś jest nie tak.

 

System zawierający informacje o tym, co działo się wcześniej z dzieckiem, czy doznawało przemocy, czy było objęte niebieską kartą, jest niezbędny w sytuacji, gdy rodzina np. przenosi się z jednego miasta lub województwa do drugiego. Czy to będzie system śledzenia losów dziecka, czy system niebieskiej karty, ma drugorzędne znaczenie. Ważne, by działał i zawierał informacje, które pozwolą chronić dzieci przed przemocą – mówi adwokat dr Grzegorz Wrona, przewodniczący Zespołu do spraw analizy zdarzeń, na skutek których małoletni poniósł śmierć lub doznał ciężkiego uszczerbku na zdrowiu.

Przewodniczący dodaje, że jest już gotowy raport Zespołu dotyczący sprawy 8-letniego Kamilka. Na jego publikację trzeba będzie jednak poczekać, ponieważ muszą zapoznać się z nim i ustosunkować do niego wszystkie podmioty, które były zaangażowane w sprawę. – Niewątpliwie jednym z najważniejszych wniosków, jakie są formułowane, są te dotyczące szybkości przepływu informacji. To ma kolosalne znaczenie w tego typu sprawach – mówi. Zaznacza, że obecnie jest tak, iż jeśli ktoś przeprowadza się z dzieckiem z Warszawy do Wrocławia, czas przekazania spraw i informacji o dziecku z jednego miasta do drugiego liczy się w miesiącach. – Chodzi o to, by informacje były przekazywane tego samego dnia. By w sytuacji, gdy coś się dzieje, gdy są sygnały, że dziecko może być dotknięte przemocą, można było działać i je chronić. Przecież takie systemy działają w innych obszarach – np. jeśli chodzi o informacje przekazywane przez policję czy sądy. Pytanie tylko, jak to uregulować. Czy ma to być jeden zbiorczy system, czy np. urzędnik z tzw. starego miejsca zamieszkania dziecka ma wysyłać informacje – mówi.

Zobacz szkolenie w LEX: Ustawa Kamilka - zmiany w KPC, KRiO i nie tylko > >

 

Trzeba postawić na systemy lokalne

Mecenas Wrona dodaje, że doświadczenia z innych krajów pokazują, iż lepszym rozwiązaniem są systemy lokalne. – Chodzi o to, że w przypadku centralnego systemu jest o wiele większa liczba potencjalnych osób, które mają do niego dostęp, czyli mają dostęp do danych. A to rodzi kolejne problemy związane z ochroną dzieci. Lepszym rozwiązaniem – jak wynika z tych doświadczeń – jest stworzenie systemów lokalnych i szybka wymiana informacji. To jednak będzie analizować Ministerstwo Sprawiedliwości. Powtarzam, nieważne, jak zostanie to rozwiązane, ważne, by system był i działał – podsumowuje.

– Jeśli system powstanie, dziecko – możemy powiedzieć – przestanie być niewidzialne. Ale problem jest jeszcze bardziej złożony. Musimy się też zastanowić nad tym, jakie informacje i o jakich dzieciach znajdą się w systemie. Czy o wszystkich, czy tylko o dzieciach zagrożonych przemocą? A jeśli zagrożonych przemocą, to kto i na jakim etapie będzie decydował o umieszczeniu takich informacji w systemie? Potrzebne jest precyzyjne wskazanie zakresu tych danych. Moim zdaniem zakres powinien być jak najszerszy i obejmować wiedzę o tym, czy dziecko było u lekarza, czy było szczepione, czy była sprawa sądowa, czy uruchomiono wobec rodziny lub dziecka procedurę niebieskiej karty – podsumowuje.