Taki postulat Iustitia zawarła wśród 20. pilnych działań, które powinny być zrealizowane do 2026 roku. - Mamy ogromną liczbę spraw, w tym momencie kilkaset, przed ETPCz związaną z problemem naruszenia przez Polskę prawa do sądu ze względu na udział w składzie orzekającym osób powołanych na stanowiska sędziowskie z udziałem neo-KRS. W takich sprawach skarżącym wypłacane są na mocy ugody zawartej ze stroną polską odszkodowania sięgające ok. 10 tys. euro za sprawę - mówi sędzia Urszula Żółtak z Sądu Okręgowego Warszawa-Praga, wiceprezeska warszawskiego oddziału Stowarzyszenia Sędziów Polskich "Iustitia". Przyznaje, że kończą się one obecnie ugodami z rządem polskim.  -  Sprawy te dotyczą jednej zasadniczej kwestii, że sąd był niewłaściwie obsadzony, w składzie była osoba wadliwie powołana z udziałem KRS, ukształtowanej na podstawie ustawy z grudnia 2017 r. Liczba tzw. neo-sędziów wzrasta, więc i problem narasta. Odszkodowania w oparciu o wyrok czy ugodę wypłacane są ze Skarbu Państwa, czyli płacimy za to my wszyscy -  mówi sędzia. 

Czytaj komentarz praktyczny w LEX: Znaczenie orzecznictwa Europejskiego Trybunału Praw Człowieka dla naprawy wymiaru sprawiedliwości po kryzysie praworządności w Polsce>

Iustitia postuluje więc dochodzenie odszkodowania od tych sędziów powołanych od 2018 r. , którzy orzekali w danych sprawach. - Możliwość taką przewiduje art. 415 Kodeksu cywilnego. To jest generalny przepis, na podstawie którego można dochodzić odszkodowań także od funkcjonariuszy publicznych. Reguluje on kwestie odpowiedzialności za czyny niedozwolone tzw. delikty. Warunkiem skuteczności takiego powództwa jest wykazanie sprawcy winy: umyślnej, nieumyślnej - rażącego niedbalstwa oraz bezprawności jego działania - podsumowuje sędzia. 

Czytaj: Kożuchowska-Warywoda: Naszym celem nie jest odwet, a sanacja wymiaru sprawiedliwości>>

Dyscyplinarki, KRS, odszkodowania od tzw. neo-sędziów w SN - postulaty Iustitii do 2026 r.​>>

Sędzia wiedział, więc i konsekwencje muszą być

Stowarzyszenie uważa, że jak najbardziej są do tego podstawy. -  Osoba, która jest funkcjonariuszem publicznym, pełni funkcję sędziego, nie może zasłaniać się nieznajomością prawa. Już w wyroku z 19 listopada 2019 r. TSUE wyraźnie wskazał na wadliwość powołań na stanowiska sędziowskie z udziałem KRS ukształtowanej na podstawie ustawy z 2017 r. Od tego czasu w szeregu orzeczeń sądów polskich i europejskich podnoszono, że KRS nie spełnia warunków określonych w Konstytucji, jest upolityczniona, a proces powoływania na stanowiska sędziowskie z jej udziałem jest obarczony wadą. W tym kierunku wypowiadała się uchwała trzech połączonych Izb SN z 2020 r., a następnie wiele orzeczeń sądów polskich i europejskich, w tym także ostatni wyrok ETPCz Wałęsa przeciwko Polsce z listopada 2023 r., który czeka na wdrożenie. Trudno więc argumentować, że osoba powołana na stanowisko sędziowskie nie miała wiedzy i świadomości, że jej powołanie było wadliwe. Dlatego wykazanie zawinionego zachowania oparte jest na realnych przesłankach- zaznacza sędzia Żółtak.

Czytaj artykuł w LEX: Spojrzenie na tzw. prerogatywy Prezydenta RP przez pryzmat zasady ex iniuria ius non oritur>

Dodaje, że takie powództwa dotyczyłyby poszczególnych "osób/neo-sędziów, którzy przyczynili się do szkody". -  W przypadku deliktów sprawca ponosi odpowiedzialność za czyn własny. Nie byłby pozywany cały skład orzekający (sąd), tylko poszczególni neo-sędziowie, dotyczyłoby to każdej osoby, która przyczyniła się do szkody. Jeżeli skład orzekający był kilkuosobowy składający się z kilku neo-sędziów, to powództwo można wytoczyć przeciwko tym konkretnym osobom razem. Ich odpowiedzialność jest wtedy solidarna - wskazuje. W jej ocenie tego typu powództwa miałyby też formę prewencyjną wobec innych. - Żeby powstrzymywali się od orzekania dla dobra społeczeństwa. Myślę, że takie sprawy stałyby się formą refleksji dla tych osób powołanych wadliwie na stanowisko, które nie powstrzymują od orzekania - podsumowuje.

 

Cena promocyjna: 94.06 zł

|

Cena regularna: 99 zł

|

Najniższa cena w ostatnich 30 dniach: 71.28 zł


Problem z podstawą prawną

Prof. dr hab. Piotr Kardas z Uniwersytetu Jagiellońskiego, adwokat, uważa, że korzystanie z modelu roszczeń regresowych w stosunku do sędziów SN napotykać będzie na różnego rodzaju trudności argumentacyjne. - Co istotne, nie mamy w Polsce żadnego, stwierdzonego formalnie stanowiska rozstrzygającego problem sprzeczności ustawy o KRS z 2017 r. z Konstytucją, bo nie ma TK i nikt takiego stanowiska nie przedstawił. Jest też problem ze skonkretyzowaniem podstawy niezgodności tej ustawy z Konstytucją, czyli wskazaniem reguły lub zasady konstytucyjnej z którą niezgodne są regulacje zawarte w znowelizowanej w 2017 r. ustawie o KRS. Najprościej byłoby oczywiście wykazać, że Konstytucja zawiera nakaz takiego kształtowania ustawy o KRS, które gwarantuje sędziom samopowoływanie swoich przedstawicieli do KRS. Tak treściowo brzmiąca norma oznacza daleko idący korporacjonizm, stąd być może pojawia się pewien sceptycyzm w tym zakresie - wskazuje. 

Czytaj także w LEX: Prerogatywa prezydencka – magiczna moc czy sprzeczność z Konstytucją?>

Jak dodaje, problemem jest także to, że istnieje cały czas domniemanie konstytucyjności ustawy, które ma charakter domniemania ustrojowego. - Możemy go obalić poprzez orzeczenie sądu konstytucyjnego, co jest obecnie niewykonalne, albo podważyć jednostkowo w ramach mieszanego modelu kontroli konstytucyjności prawa, czyli orzeczeń sądów powszechnych, SN lub NSA. I takich orzeczeń nie ma - podsumowuje.

Profesor wyjaśnia, że budowanie roszczenia regresowego wymaga bardzo dobrej podstawy, m.in. stwierdzenia, że od jakiegoś momentu sędziowie SN mają świadomość, iż podejmując czynności orzecznicze, czynią to w sposób sprzeczny z Konstytucją, z Europejską Konwencją Praw Człowieka i Podstawowych Wolności, z prawem UE. - Do tego trzeba by ocenić aktywność państwa na przestrzeni ostatniego 1,5 roku i poszukiwać odpowiedzi na pytanie, czy organy władzy publicznej uczyniły wszystko, żeby zapobiec sytuacji wydania orzeczenia, które w imieniu Rzeczpospolitej Polskiej nie powinny być wydane. Dalej należałoby przeanalizować, czy te wszystkie elementy uzasadniają odwołanie się do roszczenia regresowego, a dopiero przesądzenie tego otwierałoby drogę do dochodzenia takich roszczeń - wskazuje.

- Oczywiście istnieje możliwość uruchomienia postępowań regresyjnych, inicjowanych w imieniu Skarbu Państwa, czyli w interesie publicznym, które miałyby na celu restytucję szkody wyrządzonej przez działania podmiotu umocowanego do działania w imieniu państwa. Ta ścieżka mogłaby być jednym ze sposobów porządkowania świata w sądownictwie. Do tej kategorii należy pomysł z roszczeniami o charakterze regresowym. Dlatego nie odrzucam a priori takiego podejścia, ale zwracam uwagę, że między postulatem Iustitii a jego prawną wykonalnością istnieje obszar wielu problemów, które trzeba rozwiązać - podsumowuje profesor Kardas.

 

Cena promocyjna: 94.06 zł

|

Cena regularna: 99 zł

|

Najniższa cena w ostatnich 30 dniach: 71.28 zł


 

Ryzykownie i niebezpiecznie

W podobnym tonie wypowiada się sędzia Włodzimierz Brazewicz z Sądu Apelacyjnego w Gdańsku, rzecznik dyscyplinarny ad hoc powołany przez ministra sprawiedliwości. - Dochodzenie przez Skarb Państwa roszczeń regresowych od sędziów, osób powołanych na stanowiska sędziowskie po 2018 r., z racji orzeczenia ETPCz albo ugody, byłoby bardzo ryzykowne i niebezpieczne. Musiałoby to roszczenie dotyczyć także złamania art. 6 Europejskiej Konwencji o Ochronie Praw Człowieka, czyli prawa do sądu poprzez przewlekłość postępowania. A konsekwencją takich działań musiałoby być obowiązkowe ubezpieczenie sędziów - zaznacza.

Czytaj komentarz praktyczny w LEX: Odpowiedzialność dyscyplinarna sędziów i asesorów sądowych>

Przypomina, że w przeszłości taki pomysł - dotyczący odszkodowań - wysuwano wobec prokuratorów, ale nie doczekał się realizacji.

Sędzia SN Wiesław Kozielewicz z Izby Karnej uważa, że pomysł jest interesujący, ale na gruncie obowiązującego prawa - mało realny.  Gdyby stworzyć nowy przepis, to nie mógłby on działać wstecz - dodaje. 

- Istnieje już taka konstrukcja stosowana w wąskim zakresie w art. 557 k.p.k, który przewiduje, że w razie naprawienia szkody oraz zadośćuczynienia za krzywdę, Skarb Państwa ma roszczenie zwrotne do osób, które swoim bezprawnym działaniem spowodowały niesłuszne skazanie, zastosowanie środka zabezpieczającego, niewątpliwie niesłuszne tymczasowe aresztowanie lub zatrzymanie - mówi Kozielewicz. I przypomina, że ten przepis działa w sytuacji, gdy obywatel został skazany, odsiedział karę, następnie sąd orzekł, że jest niewinny w drodze nadzwyczajnych środków odwoławczych. I wtedy Skarb Państwa ma regres do sędziego, który musi zapłacić trzykrotność wynagrodzenia.

Prof. Małgorzata Gersdorf w październiku 2017 r. miała taki pomysł na gruncie spraw cywilnych i projekt złożyła prezydentowi, który jednak tylko wyciągnął z niego ideę Izby Odpowiedzialności Zawodowej .

Działania odwetowe za decyzje ustawodawcy

Sędzia Kinga Grzegorczyk z Sądu Okręgowego w Łodzi, III Wydziału Cywilnego Odwoławczego, członek zarządu stowarzyszenia Ogólnopolskie Zrzeszenie Sędziów „AEQUITAS” wskazuje, że przed 2017 r. w Polsce wielokrotnie dochodziło do wydania przez Trybunał Konstytucyjny orzeczeń stwierdzających wadę w powołaniach określonej grupy sędziów. - Nikomu jednak nie przyszło do głowy, aby sędziowie ci ponosili odpowiedzialność finansową za działania ustawodawcy. Pomysł „Iustitii” oznacza więc, że po raz pierwszy sędziowie mieliby ponosić odpowiedzialność materialną w stosunku do Skarbu Państwa za to, że władza ustawodawcza uchwaliła przepisy o takiej, a nie innej treści - mówi.

Czytaj artykuł w LEX: Czy warto pisać o odpowiedzialności dyscyplinarnej sędziów?>

Jak dodaje, projekt ten można ocenić wyłącznie jako działanie odwetowe, skrajnie godzące w podstawowe zasady demokracji i niezawisłości sędziowskiej. - Mające na celu zastraszenie sędziów oraz usiłujące wywrzeć na rządzie polskim presję, aby jak najszybciej – wbrew polskiej Konstytucji i zaleceniom Komisji Weneckiej – podjął działania oczekiwane przez grupkę sędziów ze stowarzyszeń „Iustitia” i „Themis” - dodaje. - Na koniec należy się zastanowić, w jaki sposób powstrzymanie się od orzekania 1/3 sędziów w skali całego kraju miałoby być korzystne dla społeczeństwa. Strony mają możliwość skorzystania z art. 42a u.s.p, o czym są pouczane na etapie powiadomienia ich o tym, do czyjego referatu została przydzielona sprawa zgodnie z losowaniem przez SLPS. Jeżeli z tego nie korzystają, należy domniemywać, że godzą się na rozpoznanie sprawy przez danego sędziego. Z tego, co mi wiadomo, wnioski w trybie art. 42a u.s.p są składane naprawdę sporadycznie. Odsunięcie zatem od orzekania 1/3 sędziów w sytuacji, gdy system już jest niewydolny, doprowadziłoby do totalnej zapaści sądownictwa i jeszcze dłuższego czasu trwania postępowań sądowych, co z kolei skutkowałoby nowymi skargami do ETPCz z powodu naruszenia prawa strony do sądu i rozpoznania sprawy w rozsądnym terminie - podsumowuje.

Czytaj także artykuł w LEX: Przywracanie praworządności a reguła uznania - jak uzdrowić TK?>