Pacjenci żywieni dojelitowo w domu oczekują już w wielomiesięcznych kolejkach na rozpoczęcie leczenia. Jak informuje Ministerstwo Zdrowia, takich pacjentów w ostatnich latach znacznie przybyło. W latach 2021-2023 z niemal 15 tys. ich liczba wzrosła do blisko 20 tys. W tym samym czasie wzrósł koszt ich leczenia z kwoty 262,7 mln zł do kwoty 516,2 mln zł. - Okazuje się, że problem kolejek jest wynikiem konieczności działania w ramach kontraktów z Oddziałami Wojewódzkimi NFZ, a co za tym idzie - ponoszenia ryzyka w sytuacji realizowania nadwykonań. Dodatkowe utrudnienie stanowi skala nieuregulowanych nadwykonań za 2024 rok oraz brak systemowego rozwiązania problemu pod postacią bezlimitowego rozliczania świadczenia żywienia dojelitowego w warunkach domowych dla osób z orzeczeniem o znacznym stopniu niepełnosprawności – informuje w interpelacji poselskiej (nr 7764) poseł Adrian Witczak, przewodniczący parlamentarnego zespołu ds. leczenia żywieniowego, który sam ma chorobę Leśniewskiego-Crohna i jest żywiony dojelitowo, dzięki czemu może prowadzić aktywne życie. Wielokrotnie podkreśla to w przestrzeni publicznej.

Żywienie dojelitowe ratuje życie

W sytuacji gdy z powodu chorób jest zaburzone lub uniemożliwione jedzenie w tradycyjnej formie, żywienie dojelitowe ratuje życie. Na marcowym posiedzeniu w Senacie parlamentarnego zespołu ds. leczenia żywieniowego prof. Przemysław Matras, prezes Polskiego Towarzystwa Żywienia Klinicznego podał, że 10 proc. niedożywionych pacjentów umiera właśnie z tego powodu oraz wskutek powikłań niedożywienia, a nie z powodu choroby zasadniczej. 30 proc. pacjentów przy przyjęciu na oddział jest niedożywionych, a na samych oddziałach 70 proc. Niedożywienie i obniżona masa ciała występują u ok. 70 proc. chorych z przewlekłymi i nieswoistymi chorobami zapalnymi jelit, u 62 proc. pacjentów z udarem mózgu i 24 proc. osób z chorobą Parkinsona. Pacjenci żywieni w domu dojelitowo nie potrzebują leczenia szpitalnego, ale to wciąż jest dla nich procedura ratująca życie.  

Dlatego palącym problemem jest kwestia uregulowania dostępu do świadczenia żywienia dojelitowego w domu. Prof. Matras zwraca uwagę, że reglamentowanie dostępu do świadczeń spowoduje zablokowanie leczenia szpitalnego, bo pacjenci z domu, którzy nie dostaną tam żywienia, będą musieli być hospitalizowani. Równocześnie proponuje, aby żywienie dojelitowe w domu było procedurą nielimitowaną, tak jak jest w przypadku dzieci.

Czytaj również: Nie ta tabletka, nie ten pacjent - pomyłki lekowe w szpitalach nie są rzadkością

Nie wiadomo, ilu jest pacjentów z orzeczeniem

Adrian Witczak zwraca uwagę na jeszcze jeden problem. - Poradnie żywieniowe poinformowały mnie, że znajdują się w prawnym klinczu, ponieważ (zgodnie z odrębnymi przepisami) w kolejce oczekujących nie mogą się znaleźć osoby z orzeczeniem o znacznym stopniu niepełnosprawności. Zgodnie z przepisami ustawy o szczególnych rozwiązaniach wspierających osoby o znacznym stopniu niepełnosprawności, pacjenci ci muszą zostać przyjęci w dniu zgłoszenia do poradni lub, jeżeli nie jest to możliwe, najpóźniej w ciągu 7 dni. Jednocześnie istnieje luka prawna, która powoduje, że Narodowy Fundusz Zdrowia nie ma obowiązku zapłaty za tych pacjentów nawet w przypadku wykorzystania kontraktu - informuje.

MZ zwraca uwagę, że liczba osób z orzeczeniem żywionych dojelitowo w domu jest trudna do oszacowania, a jest to istotny czynnik pozwalający ocenić możliwość zniesienia limitów w żywieniu domowym. - W przypadku osób z orzeczeniem o niepełnosprawności podmioty lecznicze powinny sprawozdawać kod tytułu uprawnienia dodatkowego: 47CZN, co wynika z par. 4 pkt 9 rozporządzenia Ministra Zdrowia z dnia 26 czerwca 2019 r. w sprawie zakresu niezbędnych informacji przetwarzanych przez świadczeniodawców, szczegółowego sposobu rejestrowania tych informacji oraz ich przekazywania podmiotom zobowiązanym do dofinansowania świadczeń ze środków publicznych. Z danych przekazanych przez NFZ wynika, że w 2024 r. z ww. kodem sprawozdano jedynie 14 świadczeniobiorców w zakresie żywienie dojelitowe w warunkach domowych. Dane te nie są wiarygodne i nie odzwierciedlają faktycznej liczby osób z orzeczeniem o niepełnosprawności objętych świadczeniami w zakresie żywienia dojelitowego – mówi wiceminister zdrowia Jerzy Szafranowicz. Dodaje, że resort poprosił NFZ o przypomnienie o tym obowiązku sprawozdawczym podmiotom. Z danych MZ z sierpnia zeszłego roku, podanymi za danymi szacunkowymi z NFZ wynika, że osoby z orzeczeniem o znacznym stopniu niepełnosprawności żywione dojelitowo w domu mogą stanowić nawet połowę wszystkich pacjentów z tej grupy. Na razie analizy w MZ dotyczące możliwości bezlimitowego wprowadzenia żywienia dojelitowego domowego nie mogą się zakończyć właśnie z powodu braku tych danych.

Mniejsze koszty opieki

Adrian Witczak zwraca uwagę na długofalowe skutki trwania obecnej sytuacji, w której są pacjenci żywieni w domu. - Świadczenia żywienia dojelitowego w warunkach domowych realizowane przez poradnie żywieniowe udzielane są w większości poradni w miejscu zamieszkania pacjenta. Dotyczy to nie tylko dostarczania diet, ale również wizyt monitorujących stan zdrowia pacjenta czy poboru materiału do badań. Jest to doskonały przykład odciążenia szpitali i zmniejszenia kosztów opieki poprzez przenoszenie realizacji świadczeń poza oddział szpitalny. Niestety oczekiwanie w kolejce zwiększa ryzyko rehospitalizacji i tym samym obciążenia finansowego systemu opieki zdrowotnej, oddalając od zakładanego celu. W związku z tym, że ta grupa pacjentów nie może przyjmować pokarmów drogą doustną, wzrasta też ryzyko zgonu z niedożywienia. Powyższe zmiany wydają się pilne i konieczne, ponieważ świadczenie żywienia dojelitowego w warunkach domowych jest procedurą ratującą życie – podkreśla poseł.