W poniedziałek, 28 kwietnia, Agnieszka Dziemianowicz-Bąk, minister rodziny, pracy i polityki społecznej, ogłosiła pilotażowy program wprowadzania w Polsce skróconego czasu pracy. Bo, jak powiedziała, powołując się na badania, analizy i raporty Centralnego Instytutu Ochrony Pracy – Państwowego Instytutu Badawczego oraz Instytutu Medycyny Pracy, Polacy chcą pracować krócej – potrzebują więcej czasu na życie niż owocowe czwartki w firmach. - Tak, chcemy lepszej pracy. Tak, chcemy mądrzejszej pracy. Tak, chcemy pracy bardziej wydajnej i tak, chcemy skrócenia czasu pracy, z zachowaniem poziomu wynagrodzenia – oznajmiła minister Dziemianowicz-Bąk.
Czytaj komentarz praktyczny w LEX: Rycak Magdalena, Skrócony czas pracy>
Ministerstwo ma więc do 30 czerwca 2025 r. przygotować ramy programu pilotażowego wprowadzania skróconego czasu pracy. I to z zachowaniem dotychczasowego wynagrodzenia. - Dzisiaj robimy kolejny krok w tym kierunku – powiedziała minister Dziemianowicz-Bąk. Przyznała, że skrócenie czasu pracy z zachowaniem dotychczasowego wynagrodzenia to rozwiązanie innowacyjne i odważne, ale nie nowe. – Po raz pierwszy w naszej części Europy przygotowujemy pilotaż takiego skrócenia czasu pracy - poinformowała.
Czytaj artykuł w LEX: Czarnecka Agnieszka, Czterodniowy tydzień pracy>
Czytaj również: Pierwszy urząd z siedmiogodzinnym dniem pracy>>
To będzie ewolucja a nie rewolucja
Jak podkreśliła minister, skrócenie czasu pracy to pożądany przez Polaków kierunek. Ale ma to sens tylko i wyłącznie wtedy, gdy w ślad za tym idzie gwarancja zachowania tego samego poziomu wynagrodzenia. – Po pierwsze, skrócenie czasu pracy nie może odbywać się ze szkodą dla pracowników. Muszą oni czuć się bezpiecznie i faktycznie muszą być bezpieczni. Po drugie, zmiany muszą być wprowadzane stopniowo, krok po kroku. Ewolucyjnie, a nie rewolucyjnie. I, co bardzo ważne, muszą być wprowadzane ze wsparciem instytucji, ze wsparciem państwa. Ze wsparciem odpowiednich rozwiązań legislacyjnych i odpowiednich narzędzi i instrumentów, które pozwolą efektywnie tak dostosowywać procesy produkcyjne i organizację pracy, żeby to skrócenie czasu pracy przekładało się na zwiększenie wydajności, efektywności i jakości pracy w zakładzie pracy. I po trzecie – rozwiązania muszą być szyte na miarę. Być może co innego sprawdzi się w sektorze produkcyjnym, a co innego w sektorze kreatywnym. Być może inne metody i inne ścieżki dojścia będą w dużej korporacji, a inne w niewielkim biurze – powiedziała Agnieszka Dziemianowicz-Bąk. Zapewniła przy tym, że korzyści ze skrócenia czasu pracy będą odczuwalne zarówno dla pracowników, jak i przedsiębiorców, pracodawców - i to na wielu poziomach. Dla pierwszych będzie to m.in. oznaczało poprawę dobrostanu, mniejsze ryzyko wypalenia zawodowego, a także szansę na dłuższą aktywność zawodową. Natomiast dla przedsiębiorstw skrócony czas pracy to znaczny wzrost efektywności i kreatywności pracowników oraz mniej błędów i wypadków przy pracy. - Skrócony czas pracy nie wpływa negatywnie na wyniki finansowe przedsiębiorstw – zapewniła minister. I dodała: - To będzie pierwszy pilotaż w tej części Europy, pierwszy w naszym rejonie i pierwszy zakrojony na taką skalę.
Czytaj także komentarz w LEX: Rycak Magdalena, Ochronny charakter przepisów o czasie pracy>
Cena promocyjna: 84.55 zł
|Cena regularna: 89 zł
|Najniższa cena w ostatnich 30 dniach: 64.08 zł
Co planuje MRPiPS?
Pilotażowy program skrócenia czasu pracy będzie skierowany do całego wachlarza pracodawców. W pilotażu będą mogli wziąć udział zarówno przedsiębiorcy, jednostki samorządowe, fundacje, stowarzyszenia, związki zawodowe. - Chcemy, żeby każdy pracodawca mógł skorzystać na naszym pilotażu i mógł sprawdzić, co u niego działa – zapewniła szefowa resortu. I poinformowała, że podstawowym warunkiem będzie zachowanie dotychczasowego wynagrodzenia pracowników.
Pilotaż ma mieć charakter oddolny, czyli żeby to sami pracodawcy i pracownicy zdecydowali, jak ma u nich w firmie wyglądać skrócenie czasu pracy. - Można zredukować liczbę godzin pracy w dniu, można rozłożyć to na wiele dni, skrócić wymiar tygodniowy czasu pracy, ale można wydłużyć dni urlopu wypoczynkowego, aby efektywnie skrócić czas pracy – wyliczała Agnieszka Dziemianowicz-Bąk. Dopiero analiza tych wprowadzanych oddolnie rozwiązań ma być podstawą dla ministerstwa do opracowania przepisów.
W ramach pilotażu firmy będą mogły liczyć na wsparcie przy wdrażaniu narzędzi, na wsparcie w optymalizacji procesów i opracowanie nowych regulacji wewnętrznych, na specjalistyczne wsparcie dla kadry menedżerskiej. W pierwszym roku pilotażu MRPiPS chce na ten cel przeznaczyć 10 mln zł z Funduszu Pracy. A jeżeli program będzie cieszył się zainteresowaniem, to ministerstwo jest gotowe w kolejnym roku zwiększyć finansowanie.
Czytaj artykuł w LEX: Caban Patrycja, Szczygielska Izabela, Jak uelastycznić czas pracy?>
Sprawdź również książkę: Kodeks pracy. Wynagrodzenia, urlopy i czas pracy. Ochrona zatrudnienia i świadectwa pracy. Organizacje pracodawców, związki zawodowe i spory zbiorowe >>
Pracodawcy są krytyczni
- To jest absolutnie zły pomysł, bo nie stać nas na to. A jeżeli już, to lepszym rozwiązaniem jest skrócenie tygodniowego wymiaru czasu pracy z obecnych 40 godzin tygodniowo do 35 godzin, niż wprowadzanie czterodniowego tygodnia pracy. Jest to możliwe tylko pod warunkiem, że stopniowo uda się nam podnieść produktywność o 20 proc. Bo udowodnione jest, że pracownicy produktywnie są w stanie pracować przez 6 godzin na dobę. Lepiej więc, żeby pracowali 7 godzin niż mieli o jeden dzień krótszy tydzień pracy – mówi Monika Smulewicz, założycielka HR na Szpilkach i Eduwersum Collegium Rozwoju HR. Jej zdaniem, wprowadzanie skróconego czasu pracy – mimo dobrych intencji – może jednak położyć sporo firm na łopatki, zwłaszcza w obecnej sytuacji gospodarczej na świecie. W efekcie wiele przedsiębiorstw będzie mogło mieć problemy z płynnością finansową.
Czytaj również komentarz praktyczny w LEX: Wędzki Dariusz, Płynność finansowa przedsiębiorstwa - charakterystyka>
Z kolei Magdalena Januszewska radca prawny, specjalizująca się w prawie pracy, ubezpieczeń i zabezpieczenia społecznego, uważa, że propozycja ministerstwa jest rozsądna. – To dobrze, że zapowiedziano pilotaż, co oznacza, że będzie przestrzeń na przetestowanie skrócenia czasu pracy w polskich warunkach i ewentualne wypracowanie adekwatnych, ustawowych rozwiązań. Zaletą jest także to, że ministerstwo dość szeroko podeszło do możliwości skrócenia czasu pracy, czyli np. nie narzuca zmniejszenia dobowego wymiaru czasu pracy z 8 do 7 godzin, lecz mówi także o czterodniowym tygodniu pracy, i wydłużaniu urlopu – wylicza mec. Magdalena Januszewska. Zastrzega jednak, że taka zmiana, bez względu na wybrane przez pracodawcę rozwiązanie, będzie wymagała zupełnie innej organizacji pracy. Szczególnie w firmach produkcyjnych, u pracodawców pracujących w ruchu ciągłym, zapewnienie pełnej obsady, np. przy linii produkcyjnej, będzie oznaczało większe nakłady. Wynagrodzenie ma wszak pozostać bez zmian.
- To zmusi pracodawców do stosowania rozwiązań z obszaru czasu pracy, po które dzisiaj nie muszą sięgać. – zauważa mec. Magdalena Januszewska.
Robert Lisicki, radca prawny, dyrektor Departamentu Pracy Konfederacji Lewiatan, zwraca uwagę, iż podczas konferencji mowa była o ewolucji, a nie rewolucji, a ponadto na ten moment ministerstwo planuje uruchomienie pilotażu, a nie zmiany legislacyjne.
Do skrócenia tygodniowego czasu pracy czy to do 32, czy do 35 godzin, pracodawcy podchodzą bardzo sceptycznie. I to z kilku powodów. Po pierwsze –- jak mówi - musimy zwrócić uwagę na koszty skrócenia czasu pracy. – Mamy zmierzać do obniżenia norm czasu pracy przy zachowaniu wysokości wynagrodzeń, czyli przy niższych przychodach firmy będą musiały utrzymać dotychczasowe koszty. Wzrost efektywności pracowników nie zrównoważy strat po stronie pracodawców. Niestety poziom inwestycji w naszym kraju jest niski. Jeżeli skrócimy czas pracy, to budynki i maszyny będą wykorzystane w mniejszym stopniu. Inwestycje w Polsce będą mniej opłacalne – podkreśla mec. Lisicki. I zaznacza, że o wzroście efektywności pracowników możemy mówić głównie w przypadku prac opartych na działaniu, potencjale samych pracowników. Natomiast w wielu obszarach naszej gospodarki jesteśmy uzależnieni od maszyn, warunków zewnętrznych. - W przypadku produkcji, przetwórstwa czy handlu kluczowa jest automatyzacja procesów. Niska – jak na Europę – wydajność pracy w naszym kraju wynika przede wszystkim ze skromnych zasobów kapitału i braku zaawansowanych technologii i nowoczesnego sprzętu. Polscy przedsiębiorcy nie mają takiego kapitału, żeby tyle inwestować, co w innych krajach Europy Zachodniej – podkreśla Robert Lisicki. I dodaje: - Mówiąc o nowych technologiach, przykładowo, w świetle badań Eurostatu, Polska zajmuje jedno z ostatnich miejsc w wykorzystaniu sztucznej inteligencji w biznesie. Tylko około 8 proc. przedsiębiorstw korzysta z AI, ale nie wiadomo, ile z nich korzysta tylko z chatbotów. Poza tym, w sektorze usług, np. w gastronomii, hotelarstwie, rozrywce, turystyce, budownictwie czy opiece zdrowotnej możliwości automatyzacji pracy są ograniczone.
Czytaj artykuł w LEX: Rejmer Paula, Ile tak naprawdę pracujemy?>
Zdaniem mec. Lisickiego musimy pamiętać o strukturze naszych przedsiębiorstw. - Dużych przedsiębiorstw, zatrudniających powyżej 250 pracowników jest w kraju 3600. To 0,2 proc. przedsiębiorstw w Polsce, które zatrudniają 36 proc. pracowników. Pozostałe 64 proc. pracowników zatrudniają micro, małe i średnie firmy, których możliwości inwestycyjne są mniejsze – wskazuje. I przypomina niedawny apel przedsiębiorców wschodniej i centralnej Polski, którzy zwracali się do rządzących o rozsądek przy ustalaniu płacy minimalnej. - Pracodawcy bardzo krytycznie podchodzą do skrócenia czasu pracy również z uwagi na obecną sytuację gospodarczą, która nie jest łatwa dla wielu branż i z uwagi na niepewną przyszłość. Firmy potrzebują większej przewidywalności warunków, w których przychodzi im działać – mówi przedstawiciel Konfederacji Lewiatan.
Zobacz także procedurę w LEX: Suchanowska Joanna, Konsekwencje naruszenia przepisów o czasie pracy>
- Powinniśmy się porównywać z państwami z naszego regionu jak Czechy, Słowacja czy Węgry, z którymi konkurujemy o inwestycje, a nie z państwami zachodnimi, jak Francja, Dania czy Belgia. Poza tym ministerstwo nie uwzględnia faktu, że w innych krajach bardzo popularny jest niepełny wymiar czasu pracy – zauważa mec. Lisicki. I wylicza, że rocznie mamy 104 wolne od pracy soboty i niedziele, jest 10 dni świąt, są urlopy wypoczynkowe i rosnąca liczba dni ustawowo wolnych od pracy. Poza tym pracodawcy ponoszą koszty choroby pracowników i zastępstwa nieobecnych pracowników. Skrócenie czasu pracy wymaga inwestycji w digitalizację i automatyzację, a to są procesy długoletnie. – To, czego przedsiębiorcy potrzebują teraz najbardziej to spokoju i stabilności – dodaje.
Zapytaliśmy Ministerstwo Rozwoju i Technologii oraz Ministerstwo Finansów o to, czy Ministerstwo Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej zwracało się do nich o dane do analizy na temat możliwości skrócenia czasu pracy w Polsce oraz czy konsultowało taki pomysł, choćby wstępnie. Na odpowiedź czekamy.
Czytaj także komentarz w LEX: Oleksyn Magdalena, Równoważny system czasu pracy>
-------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Linki w tekście artykułu mogą odsyłać bezpośrednio do odpowiednich dokumentów w programie LEX. Aby móc przeglądać te dokumenty, konieczne jest zalogowanie się do programu. Dostęp do treści dokumentów w programie LEX jest zależny od posiadanych licencji.